GRECKIE ŚWIETOWANIE
Sporo postów dotyczących wielkanocych dekoracji opublikowałam w ostatnim czasie,a dzisiaj na zakończenie tego tematu chciałabym odkryć przed Wami tą bardziej prywatną część tych świąt.Wszystko zaczyna się z samego rana ,kiedy mój mąż rozpala ogień na specjalnym grillu .Żar powstaje ze spalenia sporej ilości pnączy winogron, które ścina się tu na wiosnę.Dopiero po około 1,5 godziny, kiedy palenisko jest już gotowe, mocuje się mięso ,które obraca się za pomocą specjalnych mechanizmów .W międzyczasie budzi sie Natalka i idę z nią do ogródka szukać niespodzianek. Wyobrażacie sobie jaka to frajda dla kazdego dziecka.Powoli w powietrzu wuczuwa się zapach pieczenia,bo niemal w każdym domu , a właściwie na każdym podwórku zaczyna się pieczenie...I taki jest poranek. Ten dzień spędzamy z moją szwagierką, teściową i rodziną kuzynki Tolisa.Pieczemy owcę , ale również mniejsze kawałki mięsa owczego-tzw. kebab, które szybciej się piecze. . W tym czasie odwiedzają nas różni goście, my odwiedzamy innych...., zajadamy się sałatkami, rozmawiamy, tańczymy.....wszystko przy rozbrzmiewającej muzyce...i na luzie.Mało kto jest tu ubrany odświętnie, ale wynika to z tego,że przygotowania do takiego pieczenia nie należą do najczystszych, a późniejszy dym , zdejmowanie mięsa i jego dzielenie, tez robią swoje.Jedzenie głównego dania zaczyna się około 16 , kiedy owca jest już dobrze wypieczona. Powiem szczerze ,że ja za tym mięsem średnio przepadam, ale lubię spieczoną skórkę...
W Grecji, jak już kiedyś wspominałam , nie ma ferii zimowych, ale jest za to przerwa świateczna na Wielkanoc, która trwa 2 tygodnie.W tym czasie udało nam się wybrać na kilka wycieczek. Zdęcia poniżej to nasza wyprawa po rumianek...Natalka uwielbia takie wypady a i ja też,zwłaszcza ,że spacery po wcześniejszym pałaszowaniu, są jak najbardziej wskazane.
co kraj to obyczaj:))...ale piękna panna rośnie z twojej córci:))))
OdpowiedzUsuńFajnie!!! A ja lubię owieczkę zjeść :)
OdpowiedzUsuńNa tych zdjęciach jest tyle życia i radości, że najchętniej spakowała się i wsiadła natychmiast w samolot- nie czekając na zaproszenie:)
OdpowiedzUsuńTaki zbieranych samodzielnie rumianek potem jest najlepszy na pewno :-D
OdpowiedzUsuńNie wiedzieć czemu,w swoich licznych podróżach Grecję omijam szerokim łukiem,nie licząc Rhodos,które zobaczyłam,podpływając z Turcji na jeden dzień.Tym chętniej będę u Ciebie czytać wpisy o obyczajach tego kraju, a niebawem mam nadzieję się wybrać i zobaczyć co się da na własne oczy:)
OdpowiedzUsuńCudowne świętowanie. Aż chciałoby się do Was dołączyć!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło!
Iza
No tak, co kraj to obyczaj, szkoda tylko tych owieczek.
OdpowiedzUsuńAleż wesolutkie klimaty :)
OdpowiedzUsuń