czwartek, 10 maja 2018

WIOSNA.TAK .WIEM. ZASPAŁAM.;-)

Nawet nie wiem kiedy minęły  te 2 miesiące .Przed Wielkanocą sporo szyłam i robiłam wiosenne porządki w ogrodzie.Tych ostatnich było całkiem sporo i nie mam tu na myśli jedynie pielenia, czy oczyszczania grządek  i przycinania. Konieczna była również naprawa płotków, ich malowanie,  było też zbijanie kompostownika , ale i robienie furtki do warzywnika , czy ścieżki z kamieni. Całe szczęście miałam wielką pomoc...mojej mamy , która spędziła z nami nieco ponad 2 tygodnie, w tym wspomniane święta .Bez niej ,pewnie do tej pory ,nie uporałabym się z tym wszystkim. Dzisiaj zatem będzie ogrodniczo, choć  fotki nie do końca  aktualne , bo obecnie w ogrodzie jest już całkiem zielono, podczas gdy na zdjęciach widać pierwsze wiosenne dni. No , ale żeby było chronologicznie ....zanim pokaże późniejsze ujęcia, najpierw te... 










Poza pracowitymi pszczółkami w tym roku rozgościły sie w naszym ogródku również biedronki -wyrób Natalki











 Moja mała pomocnica...


 Nasza Bella zdecydowanie woli obecnie zabawy na podwórku od leżenia na kanapie.


Wielkanocne ucztowanie

Dobrze że weekend tuż , tuż... będę mogła spokojnie pobuszować w naszym wirtualnym świecie.

czwartek, 8 marca 2018

W OCZEKIWANIU NA WIOSNĘ

Wiosna już tuż tuż, ale zima pokazuje nam jeszcze swoje pazurki i na przemian mamy tu jeden dzień wiosenny ,po którym następuje kolejny zimny i deszczowy. Te , które nie zachęcają do spędzania czasu na dworze ,wykorzystałam między innymi i zrobiłam na drutach kolejne getry dla Natalki.Świetnie sprawdziły się na legginsach, które moja córcia najbardziej lubi ubierać do szkoły. Dzięki getrom było jej przyjemniej, bo cieplej.









Na dworze wszystko budzi się do życia, ale jak co roku , zadbałam o to ,by i w naszym domu było czuć wiosnę.Pojawiły się więc zarówno kwiaty cięte jak i doniczkowe,  rozkwitające gałązki...Cząstka tego na zdjęciach poniżej...








środa, 28 lutego 2018

BELLA

Przygarneliśmy  młodą kotkę.Od grudnia przesiadywała u nas na werandzie.Żal nam się jej zrobiło i zaczeliśmy ją dokarmiać....no i jak się domyślacie to przesiadywanie znacznie się przedłużyło. Problemem jednak jest noc, bo wtedy nasz pies biega wolno po całym podwórku. Na początku zamykaliśmy ją w komórce, ale ,że nieco się podziębiła, zaczęła nocować w domu. Pomogło, bo po paru dniach było lepiej.Bella, bo tak ją nazwaliśmy(nasz pies wabi się  Beli), sporo czasu spędza na dworze, ale zimne popołudnia zdecydowanie woli przesypiać u nas w domu.Wybaczcie ilość zdjęć,ale ,że niezbyt często raczę Was fotkami  naszego zwierzyńca, więc tym razem sobie pofolgowałam.













sobota, 24 lutego 2018

NA PRZEKÓR POGODZIE...

Za oknem szarzyzna i plucha.Od paru dni słońce skąpi nam swoich promieni.To ,że jest zimno ,to jeszcze rozumiem, ale całkiem inaczej wyglada świat , kiedy ono świeci, bez wzgledu na temperaturę. Ja postawiłam więc w dzisiejszym poście na nieco już wiosenne klimaty,kolorysyka-biel z różem przeplatana odrobiną złota.Spodobało mi sie takie połączenie, mam nadzieję ,że i Wam przypadnie do gustu.A oto  co powstało. Dwie baletniczki, choć jedna z nich dzięki złotym skrzydłom nabrała nieco anielskiego charakteru.






 Na tą sympatyczną sesję trafiły też ciasteczka z baletniczkami.Wzorek powstał dzięki grawerowanemu wałkowi.Przepis podałam parę postów wcześniej.




No i druga z baletniczek...






czwartek, 15 lutego 2018

O PECHOWEJ LALCE I O ROBÓTKACH NA DRUTACH.

Pewnie większość z Was- mam, niejednokrotnie musiała naprawiać zabawki Waszych pociech.Choć ja , kiedy Natalka była jeszcze mała starałam się jej wpajać ,że każdą rzecz trzeba szanować, to czas pokazał ,że różnie z tym bywa i  zdarza się ,że muszę coś sklejać, czy przyszywać. Sporadyczne to przypadki , ale jednak .Nie zawsze jest to wina mojej córci, ale czasem jej koleżanek.Efekt jest jeden-trzeba naprawiać.Jedna z lalek miała wyjątkowego pecha.Podczas naszego pobytu w Polsce , dzieci  kuzynki męża, złamały Roszpunce stopę, której odłamki  mój mąż wyrzucił, później odpadła  jej głowa, podczas zabawy kilku dziewczynek, więc trudno szukać winnego.Ledwo ją przykleiłam a następnie oderwano jej  rękę.W międzyczasie z długich włosów zrobił się wielki kołtun i biedna Roszpunka przestała być obiektem zabaw.W końcu zrobiło mi się jej żal. Najpierw zajęłam się ręką -za pomocą śruby, która z jedej strony jest przyklejona do korpusu ,z drugiej wkręcona w ramię, tak by nadal ręka  mogła być ruchoma, lalka odzyskała swoją kończynę.Później przyszła pora na stopę-jako formę wykorzystałam stopę innej lalki-owinęłam ją folią i zaczełam przyklejać kawałki papierowych ręczników za pomoca kleju WIKOL. Po wyschnięciu zdjęłam gotową stopę z tamtej laki i znowu wykorzystując klej i papierowe ręczniki, przykleiłam ją do nogi Roszpunki.Z włosami poradziłam sobie , mocząc je w rozcieńczonym 1:3 płynie do płukania.Dzięki niemu zdołałam rozczesać ten "węzeł gordyjski".Później wystarczyło wypłukać włosy, dodać nieco odżywki do włosów i gotowe.No a na koniec zrobiłam jej na drutach sukienkę, taką bardziej odpowiednią na zimową porę, nieco cieplejszą :-).Roszpunka dostała też nową pościel do łóżeczka.No i znowu  stała się zabawką...oby tym razem miała więcej szczęścia.





Kiedy skończyłam robić sukienusię, zabrałam się za getry dla Natalki. Pierwszy raz wykorzystałam tyle włóczek jednocześnie.Była to niezła nauka, zwłaszcza jeśli chodzi o odpowiedni naciąg włóczki.




Na dworze nadal jest zimno, szczególnie dziś, wietrznie , szaro i deszczowo-nic tylko działać i dziać :-)