czwartek, 15 lutego 2018
O PECHOWEJ LALCE I O ROBÓTKACH NA DRUTACH.
Pewnie większość z Was- mam, niejednokrotnie musiała naprawiać zabawki Waszych pociech.Choć ja , kiedy Natalka była jeszcze mała starałam się jej wpajać ,że każdą rzecz trzeba szanować, to czas pokazał ,że różnie z tym bywa i zdarza się ,że muszę coś sklejać, czy przyszywać. Sporadyczne to przypadki , ale jednak .Nie zawsze jest to wina mojej córci, ale czasem jej koleżanek.Efekt jest jeden-trzeba naprawiać.Jedna z lalek miała wyjątkowego pecha.Podczas naszego pobytu w Polsce , dzieci kuzynki męża, złamały Roszpunce stopę, której odłamki mój mąż wyrzucił, później odpadła jej głowa, podczas zabawy kilku dziewczynek, więc trudno szukać winnego.Ledwo ją przykleiłam a następnie oderwano jej rękę.W międzyczasie z długich włosów zrobił się wielki kołtun i biedna Roszpunka przestała być obiektem zabaw.W końcu zrobiło mi się jej żal. Najpierw zajęłam się ręką -za pomocą śruby, która z jedej strony jest przyklejona do korpusu ,z drugiej wkręcona w ramię, tak by nadal ręka mogła być ruchoma, lalka odzyskała swoją kończynę.Później przyszła pora na stopę-jako formę wykorzystałam stopę innej lalki-owinęłam ją folią i zaczełam przyklejać kawałki papierowych ręczników za pomoca kleju WIKOL. Po wyschnięciu zdjęłam gotową stopę z tamtej laki i znowu wykorzystując klej i papierowe ręczniki, przykleiłam ją do nogi Roszpunki.Z włosami poradziłam sobie , mocząc je w rozcieńczonym 1:3 płynie do płukania.Dzięki niemu zdołałam rozczesać ten "węzeł gordyjski".Później wystarczyło wypłukać włosy, dodać nieco odżywki do włosów i gotowe.No a na koniec zrobiłam jej na drutach sukienkę, taką bardziej odpowiednią na zimową porę, nieco cieplejszą :-).Roszpunka dostała też nową pościel do łóżeczka.No i znowu stała się zabawką...oby tym razem miała więcej szczęścia.
Kiedy skończyłam robić sukienusię, zabrałam się za getry dla Natalki. Pierwszy raz wykorzystałam tyle włóczek jednocześnie.Była to niezła nauka, zwłaszcza jeśli chodzi o odpowiedni naciąg włóczki.
Na dworze nadal jest zimno, szczególnie dziś, wietrznie , szaro i deszczowo-nic tylko działać i dziać :-)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
taka mama to skarb:))
OdpowiedzUsuńtak , jak dziecko dla matki jest skarbem :-)
UsuńPiękne getry! Pamiętam, że jako dzieko też miałam coś takiego ale nie pamiętam kto mi je zrobił?
OdpowiedzUsuńW mojej rodzinie głównie moja babcia robiła na drutach, aż dziw ,że nie od niej się tego nauczyłam , bo przecież jestem totalnym samoukiem.I choć ona robiła dla nas swetry, czapki, szaliki czy kapcie, to teraz ona jest pod wrażeniem tego co ja robię.Taka zamiana ról.
UsuńLala po przejściach wygląda jak nowa ale to getry sprawiły,że zaniemówiłam- są CUDOWNE !!!
OdpowiedzUsuń