Od momentu, kiedy Natalka poszła do szkoły , potrzebne było jej miejsce do nauki. Wbrew pozorom nie było łatwo, ponieważ nie chciałyśmy usuwać z pokoju ani mebli ,ani fotela ... czy Natalkowej kuchenki. Szkoła szkołą, ale dzieci chcą też się bawić.Musiałam znaleźć więc coś niewielkiego, ponieważ miałyśmy bardzo mało miejsca. No i padło na stolik , który wcześniej stał w pokoju.Przy tej okazji poczyniłam pewne roszady z meblami i dokupiłam kolejne biurko....ale o tym innym razem. Ponieważ miałam dodatkowy blat, więc ten pierwotny, nieco sfatygowany , zastąpiony został przez nowy, który pomalowałam na miętowo.Nad biurkiem zawisła szafka , którą podobnie jak stolik, dostałam od babci.Szafeczka pomalowana była białą farba olejną, ale kiedy do mnie dotarła, dzięki mojej mamie, była już oczyszczona . Pozostało mi więc jedynie malowanie biała emulsją.Ponieważ jest to biurko małej dziewczynki, więc ,żeby zachęcić Natalkę do odrabiania lekcji, jest na nim dość kolorowo-i to działa.Stołek jest tu tymczasowo, do czasu kiedy znajdę coś bardziej odpowiedniego.
Te zabawne ołówki ,temperówka ,jak i kolorowa calówka oraz lamka grzybek kupione zostały w Tigerze. Już niejednokrotnie znalazłam tam fajne rzeczy.Kubki z Reksiem pochodza z Empiku a kubek "kokeshi" z Home &You.