I jak tu tworzyć posty, kiedy na świecie rozgrywa się taka tragedia , a świat wokół zmienił się nie do poznania.Brak normalności, zwyczajności...za to sporo ograniczeń, niepewność i strach związany ze zdrowiem najbliższych i z przyszłością.Przez pewien czas z zapartym tchem śledziłam to, co się dzieje w Chinach...Teraz kiedy i w Grecji musimy się zmierzyć z tym wirusem,żeby nie zwariować, uciekam do ogrodu. To takie nasze miejsce ,gdzie mogę choć na chwilę zapomnieć o tym całym szaleństwie.Pielę więc ,przycinam, koszę trawnik, zagrabiam liście , które opadały w czasie zimy z bluszczu...tutaj zawsze jest co robić.Niestety dziś od rana leje deszcz. Postanowilam więc wykorzystać ten czas i napisać kilka słów i wkleić kilka, a w zasadzie, nieco więcej niż kilka zdjęć.
W zeszłym roku udało mi sie kupić fajne podpory do kwiatów. Ta mniejsza poniżej będzie podtrzymywać piwonię, większa jest przeznaczona dla róży pnącej.
Jak widzicie sporo kwitnie, a z ziemi wynurzają się już piwonie...
W ogrodzie mam towarzystwo 2 kotków.Bella (większość nazywa ją Μαυρουλα-
Mawrulα czyli Czarnulka) już pojawiła się u mnie na blogu i o niej pisałam jak do nas trafiła. Szara kotka to jej córka.
I na koniec wirtualne hiacynty dla Was na początek Wiosny...Ich zapach w domu może przytłaczać, ale kiedy w ogródku pracuje sie w ich pobliżu, zachwycają swoją wonią