środa, 25 lutego 2015

POWIEW ORIENTU

Nie ukrywam ,że bardzo podobaja mi się orientalne dodatki i dlatego , od czasu do czasu, pozwalam sobie na zakup takich właśnie.Tym razem "zaszalałam"  w sklepie naszej blogowej koleżanki Lilli  z bloga KOKON.Kupiłam cudne kosze  KATUNG  i kolejną piekną  marokańska misę ze srebrnym rantem. Lilla do paczuszki włożyła  też niespodziankę- zapachowa świeczkę z  tinekhome. Radość z otwierania takiej paczki jest ogromna.
Żeby post nie dotyczył jednak tylko i wyłącznie moich zakupów, pokażę Wam więc dziś skrzynię , którą przywiozłam sobie z Polski.Poprzednia , była oczywiściwe tu  tymczasowo i już wróciła do ogrodu.Poza tym była trochę za duża do tego pokoju.Skrzynię pomalowałam  , dodałam kółka i uchwyty i świetnie sprawdza się  teraz jako stolik kawowy.A kawkę od niedawna popijam w nowym kubeczku-w kształcie słonia, kupionym w tutejszym TIGERZE.Przyznam,że niezwykle rzadko kupuję nowe kubki,(miałam ich do tej pory zaledwie z 10,  w tym  połowę dostałam od mamy :-)) ale tym razem się skusiłam. Do kompletu wzięłam też "słonikowy" mlecznik.W  ostatnim czasie przybył mi również  pewien dzbanek i filiżanki ,ale o tym innym razem:-).
P.S.Dzisiaj słońce bawiło się trochę w kotka i myszkę ....raz zachodziło raz wychodziło, szkoda ,że takie niezdecydowane , bo ciężko się wtedy robi mi zdjęcia....















ŻYCZĘ WAM UDANEGO TYGODNIA.

wtorek, 17 lutego 2015

NAD BRZEGIEM MORZA

Nie mieszkam bezpośrednio nad nim, ale wystarczy 40 minut i mogę biegać po plaży. Nie o tym chciałam dziś jednak napisać ,ale o obrazie, do którego mam ogromny sentyment-NAD BRZEGIEM MORZA Anny Bilińskiej.Mam kilku ulubionych malarzy, ale to jest mój ulubiony obraz, być może dlatego ,że w pewien sposób związany z moim dzieciństwem.Reprodukcję mieli moi dziadkowie i zawsze lubiłam na niego patrzeć. Niemal 2 lata temu dostałam go od babci, niestety miałam trochę problemów z przemalowaniem ramy, a właściwie odpowiednim zabezpieczeniem obrazu ...W każdym razie  NAD BRZEGIEM MORZA wisi  teraz w naszym domu....i nadal przyciąga mój wzrok...ma to coś.







Po przyjeździe zajęłam sie też drabiną, która dotarła do mnie na początku grudnia, a która też znalazła się na zdjęciach powyżej. Nieco brudna, z drobnymi ubytkami i niestety nadgryziona nie tylko przez czas , ale i korniki. (KLIK).Zrobiłam więc jej kurację. Oczywiście najpierw szlifowanie. Później w każdy z otworków wstrzyknęłam płyn na korniki i zawinęłam cała drabinę w folię, po miesiącu (tyle trwa wyleganie larw)czynnośc powtórzyłam  ,i dodatkowo całą drabinę pokryłam za pomocą pędzla tym samym płynem. Później pouzupełniałam ubytki szpachlówką do drewna, ponownie wyszlifowałam i pomalowałam.Nie wiem czy to miejsce będzie docelowe dla tej drabiny, ale na razie stoi obok bieliźniarki., bo tu jest najbardziej widoczna.
Latarenkę domek przywiozłam z Polski natomiast roślinka na zdjęciach to mój własnoręcznie wyhodowany z orzecha(takiego w skorupce) migdałowiec a właściwie dopiero mała sadzonka.Co prawda  udało mi się kupić niedawno drzewko migdałowca pospolitego, ale tego się nie pozbywam ,ponieważ jestem ciekawa co będzie dalej.




Pozdrawiam Was i życzę udanego tygodnia.

środa, 11 lutego 2015

NA ROZGRZEWKĘ

Choć już od  ponad tygodnia jestem w Grecji, trudno było mi się zabrać do napisania paru słów.Głównie dlatego,że moja dość długa nieobecność ,spowodowała,że dom wymagał niemal generalnych porządków.Tak to jest kiedy zostawia się go pod opieką męża ;-).Inny powód to taki,że zawsze, kiedy wracam, potrzebuję kilku dni ,na coś w rodzaju aklimatyzacji.
Grecja przywitała nas strugami deszczu, ale na szczęście tylko jeden dzień i kolejne były już słoneczne....Wczoraj natomiast padał śnieg....i choć ledwo dotknął ziemi, topniał ,to i tak ,był tu  sporym wydarzeniem, Tak więc zima nie odpuszcza i właściwie ma rację, bo to jej prawo o tej porze roku. Nie ma co pospieszać wiosny ,jeśli się chce żyć w zgodzie z naturą :-). Pod pledem, szczególnie takim , który się samemu zrobiło :-), z kubkiem gorącego napoju, czy to przy książce, czy komputerze, albo telewizorze, przyjemnie spędza się wolny czas.
Poniżej zdjęcia mojego pierwszego szydełkowego pledu(1,70x1,40,więc całkiem spory).....drugi już powstaje.....







 POZDRAWIAM  WSZYSTKICH TU ZAGLADAJĄCYCH.JOWITA