poniedziałek, 31 października 2011

MOJA WŁASNE KAMIENICZKI  I ROMANTYZM W SZYCIU.
Tak, tak dziewczyny. Mam  kilka kamieniczek. I w dodatku są bialutkie. Pamiętacie kamieniczkę- świecznik z przedostatniego posta stojącą w witrynce? Okazało się(podczas pogaduszek z mamą) ,że jej siostra, moja ciocia , posiada ich jeszcze parę. No i kochana obdarowała mnie tymi cudownymi domkami. Razem z nimi dostałam jeszcze 2 kościółki i mały domek(ten ostatni pokażę zapewne innym razem).Wieczorami mogę więc cieszyć  oczy migającymi ognikami z ich wnętrza.

 






Ale to nie jedyna przyjemna rzecz jaka mi się ostatnio przytrafiła. Pewna dziewczyna (Polka) mieszkająca w Grecji odkryła mojego bloga, a kiedy zauważyła ,że i ja mieszkam tu , postanowiła napisać do mnie. Okazało się ,że mieszkamy blisko siebie. Dzięki niej poznałam również inne świetne kobietki( z różnych krajów w tym i z Polski), które już od dłuższego czasu utrzymują ze sobą kontakt i regularnie się spotykają. Teraz również i ja do nich dołączyłam . Dziękuję Ci Aniu. Bardzo.
Ponieważ spotykamy się  w Larisie ( do której ja dojeżdżam ), znajduję wtedy trochę czasu  na pozaglądanie do kilku sklepów. Ania znając moje gusta i będąc świetnie "obeznaną w terenie" ,oprowadza mnie po tych wszystkich sklepikach, które obfitują w różne cacka. Ostatnio w jednych z nich zauważyłam śliczny lniany woreczek z okrągłym dnem. Tak bardzo mi się spodobał, iż postanowiłam sobie uszyć  podobny .Taka jest właśnie krótka historia ;-) powstania poniższego woreczka .Woreczka na kable od maszyny do szycia. Kiedy  nie będę korzystała z maszyny , woreczek wypełniony kabelkami może sobie STAĆ w witrynce , a podczas szycia , pusty WISIEĆ. Jakże praktycznie ;-).


 

 






To co powstało jeszcze to koperta zapinana na zatrzask, usztywniona wewnątrz, z dodatkową kieszonką. Chciałam, żeby była delikatna i romantyczna i chyba mi się udało. Mam trochę starych rodzinnych zdjęć i to będzie właśnie dla nich miejsce.






Na zakończenie pokażę Wam jeszcze zawieszki .Na świece adwentowe albo... no cóż  pomysłów jest mnóstwo.





I to tyle. Jutro  będziemy obchodzić  Święto Wszystkich Zmarłych. W tym roku ,po raz pierwszy to święto będzie miało dla mnie inny wymiar.
 Życzę Wam, aby najbliższe dni upłynęły Wam w spokoju  . Do zobaczenia.

poniedziałek, 17 października 2011


Shakespeare, poduszki  i pokój nr 2 .

Niezłe zestawienie, choć brzmi nieco dziwnie ...,ale właśnie o tym będzie dzisiejszy post.
Dziewczyny nie wiem jak Wam, ale mi  czasem zdarza się ponownie  przeczytać jakąś książkę lub obejrzeć film. Tak więc po raz kolejny wróciłam do adaptacji (wymienionego w tytule angielskiego mistrza pióra) przeniesionej na ekran  sztuki "Wiele hałasu o nic". Tym razem jednak moje oglądanie zaowocowało pokazanymi poniżej rożkami z wizerunkami Szekspirowskich heroin. Skrywają te drobiazgi ,do których mam sentyment jak i te ,które są dość stare i jak na razie nie doczekały się swojej skrzyneczki








Jak obiecałam w ostatnim poście, pokażę dziś koleją odsłonę moich parafinowych wyczynów kucharskich. Jak widzicie i świeca została ozdobiona  po Szekspirowsku.



 W międzyczasie udało mi się też uszyć  moje pierwsze poduszki "francuskie korony zwieńczone laurowym wieńcem". Brzmi dumnie ;-).Ponieważ na kanapie ciągle panuje  ich deficyt, więc niedługo na pewno coś jeszcze powstanie.





Zanim przejdę do drugiego pokoju, pokażę Wam  jeszcze domki, które nie tak dawno dostałam od mojej mamy. W ciągu dnia to niekwestionowane upiększacze ,  w nocy dające  wrażenie przytulności -latarenki.





 No i na zakończenie , to co powoli zmieniam. Mój  drugi pokój, choć właściwie powinnam rzec pierwszy-gdyż taki właśnie jest , kiedy wchodzi się do domu. No, ale ponieważ przeobrażanie zaczęłam od pokoju Natalki, czyli od końca mieszkania, ten ostał się jako ostatni. Tak więc dziś pierwszy kawałek-pierwszy kąt. Zmiany w tym pokoju staram się zrobić jak najmniejszym kosztem(gdyby ktoś nie wiedział , to w Grecji mamy kryzys) i przy wykorzystaniu tego co posiadamy. Wyjątkiem będą chyba jedynie dzisiejsze komody rodem z IKEA .Drewniane , tanie ;-), do których dokupiłam uchwyty .Komody zabejcowałam a następnie pokryłam białą emalią i przecierałam .W końcu zapanował porządek w naszych szalikach ,czapkach i rękawiczkach (ja oczywiście zajmuję 4 szuflady a Natalka z Tolisem po jednej).Jak widzicie udało mi się zdobyć również kopułkę. Kiedy zobaczyłam je u Dagi , byłam nimi oczarowana .Teraz ,kiedy mam jedną , jestem jeszcze bardziej. Co one w sobie mają?
To jak ta część pokoju wyglądała w dniu mojego wprowadzenia się  możecie obejrzeć TU .Jak wygląda teraz , poniżej.



A na koniec  jesienne róże z mojego ogródka wraz z podziękowaniem za wszystkie komentarze pod ostatnim postem.


niedziela, 9 października 2011

VINTAGE AND SHABBY

Taki będzie dzisiejszy post. Oznacza to ,że zobaczycie dziś trochę staroci ,nieco przecierek i cząstkę tego co udało mi się ostatnio uszyć, a co wtapia się swym charakterem w moje wnętrza ,takie właśnie  trochę shabby ,trochę vintage. Zacznę więc od starej patery. Przez ostatni rok zdawałam sobie sprawę ,że istnieje, ale myślałam że to jakiś zwykły gliniak. A ,że jej kolorystyka mi nie odpowiadała, więc jej nie ruszałam. Stała sobie w warsztacie męża i służyła do przechowywania gwoździ. Jednak ostatnio  przez przypadek znalazła się w moich rękach i przyjrzałam się jej bliżej. Wyszło na jaw(spod warstwy gwoździ ,smaru i kurzu ),że jest drewniana. No dla mnie nie trzeba więcej. Papier ścierny w rękę, farby i pędzle, no i teraz wygląda tak .Jak zwykle uwieczniłam jej wcześniejszy look. Jest tu.




Obok patery,  na zdjęciach, możecie zobaczyć igielnik z ostatniego posta .Na razie pełni funkcję dekoracyjną i chyba tak zostanie. To będzie w pewnym sensie też i pamiątka. Jest to pierwsza rzecz, która wywarła takie wrażenie , iż  zaproponowano mi wymiankę. Oczywiście z wielką przyjemnością to zrobię .






                                    A sobie uszyłam drugi  igielnik do praktycznego wykorzystania.




Nie wiem czy pamiętacie ,ale jakiś czas temu uszyłam sobie różany naszyjnik. Mogę powiedzieć ,że niejednokrotnie miałam go na sobie i nie został niezauważony .Sukces. Dlatego postanowiłam sprawić sobie kolejny-różana kolia.





Na zakończenie pokażę Wam  co fajnego (według mnie oczywiście) kupiłam sobie w zwykłym spożywczym .Formę do pieczenia , którą wykorzystałam jako tacę i małe foremki do których zrobiłam świeczki .Świeczki  oczywiście z odzysku .Już rok temu w szopie znalazłam całą reklamówkę ze świecami, częściowo połamanymi a częściowo wypalonymi. Ponieważ rok temu inne zajęcia wypełniały mi czas , wtedy ich nie wykorzystałam.Za to w tym roku są jak znalazł. Na razie pokażę Wam więc tylko te a innym razem resztę, która czeka na jakieś udekorowanie.







No i zapomniałabym jeszcze napisać parę słów o tym co znajduje się na zdjęciu poniżej. Mam na myśli 2 pledy .W tym tygodniu moja teściowa miała malowany pokój i przy tej okazji robiła porządki. Stwierdziła, że między innymi te pledy są do usunięcia, ponieważ i tak nigdy z nich nie korzystała a i teraz woli inne. Ja bardzo chętnie przygarnęłam je i chyba pierwszy raz cieszyłam się ,że mamy z teściową tak całkowicie odmienny gust. No bo przecież same zobaczcie. Wystarczyło porządne pranie i czy nie wyglądają świetnie?


                                                  Życzę  i Wam ,i sobie udanego tygodnia.

poniedziałek, 3 października 2011

DEFINITYWNY KONIEC ...
Tak, tak. Zdecydowanie to już koniec lata .Wieczory i poranki przynoszą sporo chłodu , dużo później robi się jasno i dużo wcześniej ciemno. Miniony wrzesień to czas prac ogrodowych i to one pochłonęły mnie doszczętnie. Skupiłam się więc na pieleniu ,przekopywaniu ziemi i sadzeniu wiosennych kwiatów-moich ulubionych tulipanów, lilii i hiacyntów .Efekty moich zmagań oczywiście dopiero na wiosnę. Poza tym działo się sporo innych rzeczy i jedynie moje spotkania z internetem  jakoś najbardziej ucierpiały. Ale powoli wracam i żeby nie byc gołosłownym pokażę Wam cóż takiego zrobiłam co mogę pokazać już teraz .Niciak .

W końcu i mi udało się kupić za niewielkie pieniądze niciak i przemienić go tak by pasował do mnie. Skrzyneczka przeszła spore tarcie papierem ściernym, wymianę śrubek i gałek oraz bejcowanie , malowanie i przecieranie .Tym razem żadnego decoupageu i myślę ,że tak właśnie jest dla tego niciaka najkorzystniej. Z resztą oceńcie sami. Jeśli jesteście zainteresowane jak wyglądał wcześniej ,wystarczy kliknąć tu.











Ponieważ ,jak większość z Was wie, jestem początkującą w dziedzinie krawiectwa , do wszystkich udogodnień dochodzę powoli. Niejednokrotnie stwierdziłam  już jednak(czy to przy skracaniu zasłon czy innych drobnych przeróbkach domowych),jak bardzo przydatna byłaby poduszeczka na szpilki. Dlatego postanowiłam sobie taką sprawić. I powstało coś takiego.



Na dziś to już wszystko, ale z pewnością będę pojawiać się częściej. Muszę tylko nadgonić zaległości na Waszych blogach .No ,ale ciepły kocyk, gorąca herbata , światło świec w długie wieczory i noce -przyjemnie nastrajają mnie do odwiedzin u Was. Tak więc do zobaczenia.